czwartek, 1 listopada 2012

Styl za małe pieniądze

Po książki Niny Garcii sięgam zawsze z wielką przyjemnością. Wydana niedawno "Strategia stylu" trafiła do mnie w dobrym momencie, bo jest to poradnik na trudne na czasy.

W nowej książce Nina Garcia, redaktorka Marie Claire i jurorka programu Project Runway  (uwielbiam!), radzi jak ubrać się stylowo, mając mały budżet. Według Garcii, kiedy chcesz zaoszczędzić, musisz zacząć od odpowiedzi na trzy pytania: co już mam, czego potrzebuję i czego chcę.

Potem powinnaś przejrzeć własną  szafę, najlepiej przy dźwiękach którejś z polecanych przez Garcię piosenek. Na pewno znajdziesz w domu mnóstwo perełek, o których istnieniu zapomniałaś. Część od razu wykorzystasz do stworzenia nowych zestawów, inne możesz przerobić lub zreperować. Tak, przyjaciółka Michaela Korsa i Heidi Klum, zachęca do naprawiania ubrań! Co prawda - jak twierdzi Agata Passent - w Polsce nadal łatwiej przyznać się do braku seksu, niż do noszenia rajstop do repasacji, ale i w tej kwestii powoli się zmieniamy. Ja również.

Podobnie jak Nina Garcia, uważam zakupy za jeden z fajniejszych sposobów spędzania wolnego czasu. Muszę także przyznać, że kupowanie z głową nie było dotąd moją mocną stroną. Dziś jednak kieruję się mądrymi radami Niny, jak choćby tą, że nowa rzecz powinna pasować przynajmniej do trzech innych, które już znajdują się w szafie.

Czytając "Strategię stylu", czułam się, jakbym czytała we własnych myślach. Zgadzam się z autorką, że ostentacyjne obnoszenie się z majątekim jest w złym guście. Powiem więcej, panuje moda na oszczędzanie. Jej symbolem jest dla mnie Kate Middleton, a przejawami - kupowanie w outletach, szturmowanie wyprzedaży, czy kolekcje projektantów w sieciówkach. Swoją drogą nie mogę się już doczekać Maison Martin Margiela w H&M!

Kiedy opublikuję ten wpis, sprzątnę szafę, słuchając Vogue Madonny. I stworzę zestawy z nowych-starych rzeczy. W tym sezonie na pewno nie zrobię niepotrzebnych zakupów. Zaszaleję tylko z torebką i perfumami. Takie wydatki Nina Garcia rozgrzesza...

A jaki jest Wasz patent na styl bez rujnowania portfela?
 


Zawsze stylowa Nina Garcia (źródło: www.ninagarcia.com)
 

Ikona mody na oszczędzanie - "księżniczka" w sukience z Zary.
 

Czasem można potrząsnąć kiesą. Moja wymarzona torebka z Simple CP.
 

niedziela, 2 września 2012

Piękna w każdym rozmiarze

Nie jestem koneserem kobiecej urody i rzadko prawię paniom komplementy. Ale dziś napiszę o modelce, którą - niezależnie od rozmiaru - uważam za jedną z najpiękniejszych kobiet świata. Mowa o Sophie Dahl.


Sophie Dahl zobaczyłam pierwszy raz około 1997 roku. Była wtedy jedyną znaną mi modelką size plus. Od tamtego czasu przyglądałam się jej jako ciekawostce, bo pulchne modelki lansowali wtedy przede wszystkim wizjonerzy pokroju Alexandra McQueena. Po pewnym czasie Sophie spektakularnie schudła, a jej kariera nabrała rumieńców.


Najbardziej znanym dokonaniem Sophie Dahl jest udział w kontrowersyjnej reklamie perfum Opium Yves Saint Laurent. Ognistą sesję nadzorował Tom Ford, który nasycał seksem wszystkie swoje projekty. Jednak w tym wypadku chyba tylko wydobył prawdziwą naturę modelki, bo ponętna Sophie do niewiniątek nie należała. Swego czasu napisała nawet powieść, którą oparła podobno na historii swojego romansu z Mickiem Jaggerem.


W każdej z setek reklam i sesji, w których wystąpiła Sophie, wywierała na mnie podobnie wielkie wrażenie. Zachwycała na czerwonym dywanie i w codziennych stylizacjach. Miałam nawet specjalną teczkę z wycinkami z gazet, w której królowały jej zdjęcia (internet dopiero raczkował). Nietrudno zgadnąć, jak bardzo byłam rozczarowna,  kiedy Dahl zrezygnowała z pracy modelki, aby zająć się kucharzeniem.


Sama nie gotuję, dlatego tylko z sentymentu do autorki, sięgnęłam ostatnio po jej książkę kucharską "Apetyczna panna Dahl". Miałam przeczucie, że będzie to coś więcej niż zbiór przepisów i nie myliłam się. Książka okazała się autobiografią, w której kluczową rolę odgrywa wątek jedzenia.


Już po przeczytaniu pierwszych linijek tekstu, dostrzegłam, że napisała go osoba z talentem literackim (to u Sophie rodzinne). Książka jest ciepła, urocza, czasem frywolna, jak sama autorka. - Podawaj ze smacznym tostem i łobuzerskim uśmiechem - radzi panna Dahl w jednym z przepisów. Podobnie jak treścią, delektowałam się pięknymi zdjęciami modelki, którymi książka jest zilustrowana. Nabrałam także ochoty, aby na śniadanie zrobić omlet z cebulą i musztardą według jej przepisu. Na przekór złośliwym opiniom, że w swoim kulinarnym programie Sophie tylko trzepocze rzęsami, a jej przepisy są mało warte, polecam wszystkim tę smaczną lekturę!


Miałam w tym wpisie narzekać na brak panny Dahl w świecie mody. Na szczęście dowiedziałam się, że  modelka reklamuje jesienną kolekcję - nieznanej mi wcześniej - brytyjskiej marki Aubin & Wills. A więc raduję oczy widokiem nowych zdjęć Sophie. Czekam też na - zapowiadaną na październik - drugą odsłonę jej kulinarnej autobiografii.


A kogo Wy uważacie za ideał urody i jaka jest Wasza ulubiona modelka?


 
 Najbardziej znana sesja Sophie Dahl dla Opium Yves Saint Laurent.
 
 

 W mojej teczce z wycinkami prasowymi zachowały się powyższe zdjęcia Sophie. Sesja, w której modelka wystąpiła u boku między innymi Briana Adamsa, pochodzi z Vogue'a. Czy ktoś może wie, z którego roku?
 
 
 
Sophie Dahl w reklamie jesiennej kolekcji Aubin & Wills. Chyba znowu trochę schudła, ale uśmiech pozostał ten sam.  Źródło: www.aubinandwills.com.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Na riwierze z Burberry Prorsum

Lubię powtarzalność. Jednym z ulubionych momentów każdych moich wakacji jest przeglądanie na plaży czasopism z nowymi trendami. Podczas tegorocznego wypoczynku na riwierze (tym razem w Orłowie), wybrałam ulubioną kolekcję na nadchodzący sezon. Tej jesieni najchętniej nosiłabym ubrania i dodatki z metką Burberry Prorsum.

Pokaz Burberry Prorsum na jesień 2012 zachwycił mnie mieszanką przeciwieństw. Projektant Christopher Bailey - zgodnie z tytułem kolekcji "Town and Field" - w mistrzowski sposób połączył w niej komponenty miejskie z wiejskimi. Pełno tu także innych, pozornych kontrastów.

W propozycjach Burberry sąsiadują elementy sportowe z eleganckimi (t-shirty ze zwierzęcymi nadrukami i spódnice z baskinką), kobiece z męskimi (falbany i torby lekarza) czy historyczne ze współczesnymi (nowa odsłona płaszczy, z których marka znana jest od niemal stu lat). Kolekcja jest jednocześnie międzynarodowa i na wskroś brytyjska. Podczas pokazu padał nawet sztuczny deszcz!

Martwi mnie trochę, że część charakterystycznych dla jesiennego sezonu ubrań i dodatków, choć piękna, nie jest dla mnie. Mam na myśli spódnice z wielkimi, odstającymi kieszeniami czy kaszkiety, które na pewno optycznie nie podwyższają. Nie zdecydowałabym się też na pasek z kokardą lub głową lisa. Przez niechęć do pasków, ominie mnie zresztą cały jesienny trend na podkreślanie talii.

Pokaz Burberry na jesień 2012 obejrzyjcie tu. Co o nim sądzicie? Jaka jest Wasza ulubiona kolekcja na nadchodzący sezon?

Czytanie na plaży Vogue'a z kolekcjami na nowy sezon to mój wakacyjny rytuał.  W tym roku na okładce sierpniowego numeru znalazła się stylowa Emma Stone, której do twarzy w ubraniach z nowej kolekcji Burberry Prorsum.

W kolekcji Burberry Prorsum na nadchodzący sezon nie ma słynnej kratki, jest za to chrakterystyczna, ściśnięta w pasie, sylwetka. Płaszcze o podobnym kroju i inne rzeczy w stylu jesiennych propozycji Burberry oferują między innymi Zara, Mango i Promod. Zestawy zainspirowane kolekcją znajdziecie na moim profilu na Fashiolista.com.

sobota, 4 sierpnia 2012

Co ja paczę, czyli Victoria

Podobno kiedyś Tom Ford kazał swojemu działowi PR zabrać Victorii Beckham sygnowane przez siebie ubrania, bo nie wiedział, że sama je kupuje. Dziś są pewnie fani mody, którzy nie znają Toma Forda (ręka w górę, kto wie, kim jest), a Victorię uważa się za jedną z najzdolniejszych projektantek na świecie. 

Jeżeli miarą sukcesu projektanta mody jest to, czy jego kolekcją zainspirują się sieciówki, to Victoria Beckham właśnie stała się klasykiem. Nie sposób nie zauważyć podobieństwa pomiędzy słynną sukienką w koty jej projektu, a bluzką i sukienką z najnowszej kolekcji Zara TRF. W internetowych sklepach można również znaleźć bardziej dosłowne kopie innych sukienek zaprojektowanych przez byłą (?) Spice Girl (zobaczcie moją listę We love Victoria na Fashiolista.com).

Sieciówki (i nie tylko) na warsztat wzięły też zapierającą dech w piersiach torbę Victorii typu shopper. Jednak nawet najładniejszemu, podobnemu do jej shoppera, modelowi z Simple CP, daleko do doskonałości oryginału. Torba od Victorii Beckham jest zdecydowanie moją it-bag, po którą mogłabym się zapisać na najdłuższą listę oczekujących. Tymczasem zadowalam się modelem z Reserved o podobnym kształcie, bo projekty VB są nie tylko piękne, ale i bardzo drogie. To również jest miarą sukcesu Victorii.

Poniżej zdjęcie najpiękniejszej - moim zdaniem - torby na świecie, a także oryginalna sukienka Victorii w koty oraz bluzka i sukienka z Zary, w których widać inspirację jej projektem. A jaka jest Wasza wymarzona torebka?

http://ak1.polyvoreimg.com/cgi/img-set/cid/35411312/id/gI9O467D4BGxPQ21-y6bqw/size/m.jpghttp://www.net-a-porter.com/nap/content/2012/images/promos/fine_jewelery.jpghttp://static.zara.net/photos//2012/I/0/1/p/7676/645/251/7676645251_1_1_5.jpg?timestamp=1343087909497http://static.zara.net/photos//2012/I/0/1/p/7447/484/620/7447484620_1_1_5.jpg?timestamp=1337965691418


Uzupełnienie z 05.08.2012: Kompletny odlot. Laloushka VB w serii Wielcy projektanci. Laloushki Toma Forda brak.



środa, 1 sierpnia 2012

Sklep Simple Creative Products nareszcie w internecie

Dziś ruszył sklep internetowy mojej ukochanej polskiej marki Simple Creative Products.

Fanką Simple jestem od początków istnienia, byłam klientką ich pierwszego sklepu na Mokotowskiej w Warszawie. Sweterki (także z krótkim rękawem) i rozkloszowane spódnice z SCP długo pozostawały charakterystycznymi elementami mojego stylu.

Również na tegorocznych wyprzedażach skusiłam się na kilka rzeczy Simple. Tym razem postawiłam na ołówkowe spódnice, t-shirty i torebki. (Ceny na wyprzedażach są porównywalne do tych w sieciówkach, a jakość o wiele lepsza!). Od kilku sezonów w SCP można też znaleźć świetne buty. Do moich ulubionych należą - kupione rok temu - czarne, sznurowane koturny.

Choć mój rozmar i gust się zmieniają, jednak w mojej szafie stale przeważają rzeczy z metką Simple. Marka wspaniale się zmienia i rozwija, czego dowodem jest najnowsza kolekcja.

Co prawda nie należę do zwolenników zakupów ubrań przez internet, zwłaszcza, że pod nosem mam wzorcowy salon Simple w Galerii Mokotów, a trochę dalej, w Ursusie - outlet. Jednak poniżej prezentuję moje ulubione rzeczy z kolekcji jesień/zima 2012, które znalazłam w nowo otwartym sklepie. Z niecierpliwością czekam na promocje i obniżki!

A Wy lubicie Simple? Podoba Wam się ich najnowsza kolekcja?

http://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/3/2/1523_2.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/2/1/912_1.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/large/1/0/1001_6.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/6/4/1246_2.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/1/0/301_1.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/6/0/406_3.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/4/1/2114_2.jpghttp://e-simple-cp.com/data/gfx/pictures/medium/2/1/512_1.jpg

niedziela, 17 czerwca 2012

COS - bez zaskoczenia

W ostatni piątek wybrałam się na otwarcie pierwszego w Polsce sklepu szwedzkiej marki COS, siostrzanej firmy mojej ulubionej sieciówki H&M. Było dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam.

Inauguracja odbyła się - co wcześniej zapowiadano - bez pompy i celebrytów. Wśród pierwszych klientek zauważyłam za to modowe guru - dziennikarkę Joannę Bojańczyk oraz blogerkę i kobietę biznesu Aretę Szpurę z Doing Real Stuff Sucks / Local Heroes. Ta druga zresztą po "sprawie Biebera" na celebrytkę wyrasta. Ich obecność w sklepie potwierdza, że COS kieruje swoje projekty do wszystkich, którzy cenią dobry styl, niezależnie od wieku.

Jako wielbicielka minimalizmu, która od dłuższego czasu wyczekiwała otwarcia sklepu marki w Polsce, nie byłam zaskoczona cenami (rzeczywiście zaczynają się tam, gdzie kończą się ceny w sieciówkach), ani samą kolekcją. Niestety, jej zdjęć publikuję mało, bo po pewnym czasie zakazano mi ich robienia (znajdziecie je za to tu). Żałuję również, że nie zdążyłam sfotografować obsługi. Musicie mi uwierzyć, że jest nie tylko bardzo sympatyczna, ale i świetnie ubrana.

Nie zdecydowałam się na razie na żadne zakupy, więc na pewno wrócę na Mysią, najchętniej na przeceny. W oko wpadły mi torebki, spódnice, kwadratowa bransoletka i beżowy sweter z siatki. A Wy odwiedziliście już polski COS?



Warszawski sklep ma siedzibę przy Mysiej 3, czyli - zgodnie z zasadą marki - w budynku z historią. Mnie samej przypomina on odległe czasy, kiedy jako kurierka jednego z czasopism nosiłam jego makiety do cenzury (wchodziło się tam sąsiednimi drzwiami).


Pierwszy sklep marki COS (skrót od Collection of Style) na świecie otwarto 5 lat temu. Z okazji urodzin w bieżącej kolekcji znalazły się ponownie najlepsze modele pięciu damskich i pięciu męskich białych koszul.


COS to marka dla wszystkich, którzy cenią minimalistyczne wzornictwo.


Za to wielofunkcyjne, skórzane cacko trzeba zapłacić 750 zł, a za wypatrzony przeze mnie sweter - 300 zł.


W kolekcjach COS rzadko pojawiają się wzory. Ten powyżej jest jednym z motywów przewodnich kolekcji wiosna/lato 2012.


Letnia wersja klasycznych, prostych butów COS.